[ONE-SHOT] - Rozmowa z wiatrem.
12:10Trochę smutno mi, że nikt nie komentuję, ale jak mus, to mus ;).
Dodaję kolejnego one-shota. On jest niestety bardzo, bardzo krótki, ale najnowszy one-shot, znowu o B.A.P jeszcze się pisze, ale niedługo będzie ;). Jeszcze raz piszę: byłabym naprawdę wdzięczna za komentarze i zapraszam do przeczytania :).
Przychodzę tutaj często. Pola uprawne… Dla
rolników to źródło dochodu, jednak dla mnie jest to miejsce, w którym mogę
odpocząć, pomyśleć, wyciszyć się lub z nadzieją czekać, aż wiatr mi coś powie.
Zjawiam się tu o każdej porze roku. Teraz jest kolorowo, z racji tego, iż mamy jesień.
Idę przez ścierniska i podziwiam krajobraz. Niedaleko jest mały, sosnowy las. Różnokolorowe liście mienią się w ostatnich promieniach słońca. Jedne, jeszcze na drzewach, inne leżące już na leśnym runie. Na niebie latają ostatnie ptaki, które jeszcze nie pofrunęły do ciepłych krajów.
Idę. Słyszę dźwięk łamanej słomy pod stopami. Debatuję w myślach o tym, że wiatr jest małomówny względem mnie. Jednak Matka Natura postanowiła to zmienić.
Nagle zrywa się potężny wicher. Myślę, że to idealna okazja na rozmowę.
- Co chcesz mi przekazać? – Pytam, pełna nadziei na odpowiedź. – Powiedz, proszę!
Wtem… niebo przysłaniają ciemne chmury. Wiatr wieje coraz mocniej. Wiem już, co się zapowiada. Burza.
Zaczynam pośpiesznie biec do domu, aby nie zmoknąć. Gdy zostaje mi pięć minut drogi, rozpoczyna się ulewa.
Docieram do domu. Przechodzę przez próg cała mokra. Z kuchni wychodzi moja mama i pyta:
- Dziecko! Co ci się stało?!
- Ulewa się stała – odpowiadam krótko i idę do mojego pokoju, aby się przebrać.
Wieczorem kładę się do łóżka, lecz nie mogę zasnąć. Całą noc myślę o mojej dzisiejszej rozmowie z wiatrem.
Zjawiam się tu o każdej porze roku. Teraz jest kolorowo, z racji tego, iż mamy jesień.
Idę przez ścierniska i podziwiam krajobraz. Niedaleko jest mały, sosnowy las. Różnokolorowe liście mienią się w ostatnich promieniach słońca. Jedne, jeszcze na drzewach, inne leżące już na leśnym runie. Na niebie latają ostatnie ptaki, które jeszcze nie pofrunęły do ciepłych krajów.
Idę. Słyszę dźwięk łamanej słomy pod stopami. Debatuję w myślach o tym, że wiatr jest małomówny względem mnie. Jednak Matka Natura postanowiła to zmienić.
Nagle zrywa się potężny wicher. Myślę, że to idealna okazja na rozmowę.
- Co chcesz mi przekazać? – Pytam, pełna nadziei na odpowiedź. – Powiedz, proszę!
Wtem… niebo przysłaniają ciemne chmury. Wiatr wieje coraz mocniej. Wiem już, co się zapowiada. Burza.
Zaczynam pośpiesznie biec do domu, aby nie zmoknąć. Gdy zostaje mi pięć minut drogi, rozpoczyna się ulewa.
Docieram do domu. Przechodzę przez próg cała mokra. Z kuchni wychodzi moja mama i pyta:
- Dziecko! Co ci się stało?!
- Ulewa się stała – odpowiadam krótko i idę do mojego pokoju, aby się przebrać.
Wieczorem kładę się do łóżka, lecz nie mogę zasnąć. Całą noc myślę o mojej dzisiejszej rozmowie z wiatrem.
----------------------------------------
Tak, tak, wiem, krótkie :/. Ale co poradzę, to mi posłużyło jako zadanie z polskiego, więc nie mogło być zbyt długie.
Dziękuję za uwagę i życzę miłego wieczoru ^^.
Dobranoc ;).
2 komentarze
O jaaa😍 muszę przyznać, że mnie poruszyło😏
OdpowiedzUsuńDzięki Oluś, miło mi to słyszeć ♥♥
Usuń