[FOUR-SHOT] "Gdy nie mówi mu wszystkiego" cz. 1
18:30
Annyeong~!
Oto powracam do was po ponad miesięcznej przerwie.
Skorzystałam z weekendu i napisałam pierwszą część two-shota, na którego pomysły kolekcjonuję już od dawna.
Moim zamierzeniem było napisać to w formie one-shota, lecz gdy zaczęłam pisać, zauważyłam, że będzie to strasznie długie, więc postanowiłam podzielić opowiadanie na dwie części.[EDIT: Z czasem jednak okazało się, że fanfick będzie cztero-częściowy :D]
Pierwszą prezentuję wam dzisiaj, jednak nie mam pojęcia, kiedy wstawię drugą. Nie wiem, czy w ogóle zacznę ją dzisiaj pisać, ponieważ jest niedziela, co zmusza mnie do nauki przed poniedziałkowymi lekcjami.
To teraz krótki opis ff:
Tytuł: "Gdy nie mówi mu wszystkiego"
Paring: Gose x Simba(znowu XD)
Gatunek: romansidło, staram się (jak zwykle) wpleść w to trochę komedii, w trzeciej/czwartej części będzie dramat
Ostrzeżenia wiekowe: takowych brak ;P
Ilość części: 4
Narracja: pierwszoosobowa(każdy z bohaterów-narratorów ma swój kolor: Gose, Simba, E.co)
Od autora: Jak już wspominałam, pomysły na tego fanficka zbieram od dawna. W sumie nawet od momentu, kiedy wstawiłam "Zazdrość". Gose rozmawia z innymi po angielsku, a wtedy, kiedy główna bohaterka nie uczestniczy w rozmowie, inni bohaterzy mówią do siebie po koreańsku!
---------------------------------------------------------------------------------------
Jak ona mogła to zrobić? Czemu mi tego nie powiedziała? Ach, sam już nie wiem, co myśleć. Ja ją tak kochałem i nadal kocham, a ona zrobiła mi coś takiego...
***
Od miesiąca byłam trainee w The Jackie Chan Group Korea. Każdego dnia wstawałam o czwartej rano, a łóżko odwiedzałam sporo po północy. Zaczęłam się do tego przyzwyczajać, choć bywały momenty, kiedy nie spałam w ogóle, jednak zdarzało się tak najwyżej raz na tydzień.
W Seulu przebywałam od pół roku. Najśmieszniejsze w tym wszystkim było to, iż nawet nie znałam koreańskiego. Dzięki szczęściu zawsze trafiałam na osoby, które mówiły po angielsku, więc mogłam się jakoś z nimi porozumieć. Gdy przeszłam przesłuchania do wytwórni obiecali, że zapewnią mi naukę tutejszego języka. Mimo wszystko, kiedyś próbowałam podjąć się nauki koreańskiego, dzięki czemu na tę chwilę znałam kilka słów, typu przepraszam, proszę, dziękuję, dzień dobry, do widzenia, cześć, proszę itp.
Zamieszkiwałam małą, wynajmowaną kawalerkę, ponieważ na chwilę obecną nie potrzebowałam niczego większego. I tak w domu nie spędzałam zbyt dużo czasu.
Tego dnia trenowałam taniec. Większość moich znajomych uważało, że lepiej tańczę niż śpiewam, a przecież atuty trzeba wzmacniać, prawda?
Kiedy tańczyłam, czułam, że żyję. Odrywałam się wtedy od świata realnego, zatracałam się w tym, co robiłam. Ze śpiewem miałam podobnie, jednak nie tak mocno, jak z tańcem.
Zawsze podczas treningu puszczałam piosenki, do których nogi aż się same rwały. Tym razem padło na "Say Yes" Jessici z Girls' Generation, Krystal z f(x) i Krisa z EXO. Ten utwór został przez nich wykonany specjalnie do filmu tanecznego "Make Your Move". Byłam po jednej z tych nieprzespanych w ogóle nocy i, nawet jeśli wypiłam przed zajęciami trzy kawy, to i tak ledwo kontaktowałam, a zmęczenie, nie tylko to po wysiłku, dawało się mocno we znaki.
Gdy piosenka się skończyła, przyciszyłam sprzęt i postanowiłam napić się łyka wody, po czym wrócić do roboty. Zaczęłam iść wzdłuż ściany, której powierzchnię przykrywała lustrzana tafla, kiedy nagle zakręciło mi się w głowie. Szybko podparłam się ręką o lustro, nie zważając na to, że zostanie ślad po mojej dłoni. Na spokojnie podeszłam do krzesła stojącego w rogu sali, w ręce trzymając butelkę z przezroczystą cieczą. Usiadłam oraz upiłam trochę wody, po czym spuściłam głowę, przymykając powieki, aby świat przestał się kręcić i, żeby krew lepiej dopływała mi do mózgu. Nagle usłyszałam coś, co mnie zdziwiło.
- Wszystko okej? - padło pytanie po angielsku.
***
Szedłem właśnie na próbę z zespołem, kiedy do moich uszu dobiegł dźwięk muzyki z jednej z sal treningowych. Rozpoznałem piosenkę "Say Yes" z popularnego filmu "Make Your Move". Lubiłem ten kawałek, więc zidentyfikowanie go nie sprawiło mi trudności.
Podszedłem do drzwi od ów pomieszczenia i zrobiłem małą szparkę w drzwiach. Zobaczyłem tańczącą dziewczynę. Niby nic dziwnego, ale ona miała blond włosy, które na pewno nie były farbowane oraz niebieskie oczy, których u Koreanki nie zobaczysz nigdy chyba, że założy soczewki.
Nie dość, że wyznaczała się niezwykłą urodą, to jeszcze jej ruchy w tańcu były nieziemskie. Nie mogłem oderwać od niej wzroku. Zaczarowała mnie swoimi umiejętnościami i wyglądem.
Piosenka się skończyła. Dziewczyna najwidoczniej poszła napić się wody, lecz gdy chciała przejść z nią na drugi koniec sali, nagle zachwiała się. Złapała ręką ścianę i powoli ruszyła w stronę krzesła. Usiadła na wspomnianym meblu, po czym napiła się płynu, który trzymała w ręce, następnie spuszczając głowę. Zmartwiłem się, więc otworzyłem drzwi i wszedłem do środka. Niebieskooka najprawdopodobniej mnie nie zauważyła.
Od ostatniego miesiąca słyszałem o nowej trainee z Polski z dużym talentem, która nie mówi po koreańsku. Teraz domyśliłem się, że to właśnie o tą blondynkę chodziło, dlatego też zapytałem po angielsku:
- Wszystko okej?
Dziewczyna podniosła głowę i spojrzała na mnie. Jej oczy powiększyły się do bardzo dużych rozmiarów. Nic dziwnego, w końcu rzadko ma się okazję zobaczyć idola w cztery oczy, sam na sam.
- Och, E.co sunbae... tak, wszystko w porządku - odpowiedziała, dalej zszokowana.
- Na pewno? Widziałem, jak się zachwiałaś - poinformowałem ją.
- Co? Ty... ty mnie podglądałeś sunbae? - to zszokowało niebieskooką chyba jeszcze bardziej, niż sam fakt, że ze mną rozmawia.
- Nawet jeśli, to co w tym złego? - zaśmiałem się, a ona zgromiła mnie wzrokiem. - Nie przejmuj się, oglądałem tylko końcówkę, ale muszę przyznać, że masz kobieto talent - pochwaliłem ją.
- Yyy... dziękuję sunbae - zarumieniła się. - Jestem Gose... - zaczęła wstając i wyciągając w moją stronę rękę.
- ... nowa trainee z Polski, która nie zna naszego języka - dokończyłem za nią, uścisnąłem lekko jej dłoń oraz zaśmiałem się lekko, a ona mi zawtórowała. - Dużo o tobie mówią, odkąd się pojawiłaś - sprostowałem. - Ja, z tego, co zauważyłem, nie muszę się przedstawiać, prawda? - uśmiechnąłem się.
- Nie, nie musisz, E.co sunbae - odwzajemniła uśmiech.
- Mów po prostu E.co, bez tego "sunbae" - zaproponowałem.
- Ale powinnam mówić do ciebie "sunbae", E.co sunbae - powiedziała trochę speszona, a ja na jej słowa zaśmiałem się.
- Powinnaś, ale nie musisz. Po prostu E.co lub Joon Young - mrugnąłem do niej.
- Okej... E.co - zgodziła się, próbując przyzwyczaić do nie mówienia mi per sunbae.
- A tak w ogóle... ta choreografia... sama ją wymyśliłaś?
- Zawsze, jak tańczę, to improwizuję, dzięki czemu nigdy nie tańczę tego samego.
- Woooow, jestem pod wrażeniem - przyznałem szczerze.
- Dzięki - odpowiedziała, lekko zarumieniona.
- I gratuluję też umiejętności dobierania piosenek. "Say Yes" to świetny kawałek - pokazałem jej kciuka w górę.
- Heh, mam dużo takich utworów - oznajmiła i pokazała mi kartkę z listą tytułów. Moją uwagę przykuła jedna z pozycji.
- "We Right Here"? To moja ulubiona piosenka! - wskazałem na tytuł kawałka Drew Ryan'a Scott'a. - Zatańczyłabyś do tego? - poprosiłem.
- Ech... okej - zgodziła się nieśmiało. Puściłem dany utwór, a dziewczyna po chwili zaczęła tańczyć. Tak, jak zauważyłem na samiusieńkim początku, Gose świetnie się ruszała. Przelewała w taniec całą swoją pasję i siebie samą.
Gdy kawałek się skończył, zacząłem klaskać, na co blondynka lekko się ukłoniła.
- To było świetne, na prawdę - pochwaliłem dziewczynę...
***
Dzień, który odmienił moje życie. Nasze pierwsze spotkanie. Kiedy E.co po raz pierwszy przyprowadził ją do naszego dormu. Na jej widok moje serce zaczęło szybciej bić. To jedno z moich najlepszych wspomnień z całego życia. Pamiętam to, jakby zdarzyło się wczoraj...
***
Podczas jednego z naszych spotkań, gdy oboje mieliśmy wolne oraz postanowiliśmy iść na kawę do kawiarni, E.co zaproponował mi:
- Może chciałabyś przyjść kiedyś do naszego dormu? Poznałbym cię wreszcie z chłopakami. Dużo im o tobie opowiadałem i nie mogą się doczekać, aż zobaczą tą moją, jak to sami mówią, "przyjaciółeczkę" - zaśmiałam się na to określenie.
- Ale wiesz, że równie dobrze moglibyśmy się spotkać kiedyś całą szóstką w wytwórni?
- A ty wiesz, że jak przyjeżdżamy do wytwórni, to trenujemy od rana do nocy, a, żeby przyjść do ciebie, używam wymówki "muszę iść do toalety"? - odbił pałeczkę.
- Tak, wiem. Pamiętam jeszcze, jak tydzień temu przyszedłeś i narzekałeś, że choreograf zaczyna ci nie wierzyć w twoje ciągłe potrzeby - wybuchnęłam śmiechem na wspomnienie naburmuszonego chłopaka, a on po chwili mi zawtórował. - Skoro tak bardzo ci zależy, to mogę kiedyś z tobą do was pójść.
- To może teraz? - zaproponował. Nie dał mi nawet odpowiedzieć, ponieważ złapał mnie za rękę i siłą ciągnął w stronę dormu JJCC.
- E.co... Joon Young! - krzyknęłam, na co chłopak się zatrzymał. - Zapomniałeś zapłacić za kawę - wskazałam kciukiem na kawiarnie za moimi plecami i zaczęłam się głośno śmiać.
- Och, racja! Poczekaj tu na mnie! - Rozkazał i pobiegł we wspomniane miejsce. Wrócił po minucie - no, możemy już iść. - Tym razem ruszyliśmy normalnym tempem.
Kiedy dotarliśmy na miejsce chłopak od razu wszedł do środka, a ja niepewnie kroczyłam za nim.
- Chłopaaaaaaki! Mamy goooościaaaaaa! - zaczął się wydzierać na całe gardło. - No chodź Gose, przecież cię nie ugryzą - zaśmialiśmy się. - To znaczy, chyba nie ugryzą - dodał poważnie, ale po chwili znowu zachichotaliśmy. Na raz ktoś odkrzyknął mu coś po koreańsku. - Są w kuchni, chodź - zaciągnął mnie do ów pomieszczenia. Zobaczyłam tam czterech chłopaków, a właściwie mężczyzn. Wszyscy przystojni, z resztą, tak samo jak mój przyjaciel, przyglądali się mi, a ja im.
- Eee... cześć, jestem Gose - uśmiechnęłam się i przedstawiłam szybko.
- Wiemy - odpowiedział z bananem na twarzy Eddy - ty pewnie też wiesz, kim jesteśmy, więc odpuścimy sobie oficjalne formułki - wszyscy zaśmialiśmy się.
- Och, wiem, aż za dobrze - wyszczerzyłam się i wymownie zerknęłam na Joon Young'a.
Odkąd tylko ich ujrzałam, nie mogłam przestać spoglądać na jednego z nich. Nazywał się Young Jin, choć był bardziej znany jako Simba. Nigdy nie wierzyłam w miłość od pierwszego wejrzenia, ale ten chłopak ewidentnie mnie zauroczył...
***
***
- O nie! Ty chyba nie chcesz zrobić tego, o czym myślę? - zapytałam nie dowierzając. On chyba nie chciał mnie swatać ze swoim kolegą?! - Nie ma mowy! Nawet nie waż się tego zrobić! - Rozkazałam, widząc wymowną minę rapera, która mówiła sama za siebie.
- Bo co? Moim zdaniem do siebie pasujecie - odparł.
- No właśnie, TWOIM zdaniem - burknęłam. - A twoje zdanie się często myli - wystawiłam mu język.
- Osz ty mała... - zaczął.
- ... przyjaciółeczko, której nic nie zrobisz, bo będziesz się bez niej nudził? - dokończyłam za niego i oboje wybuchnęliśmy śmiechem. Nim się spostrzegłam, dojechaliśmy pod moje lokum. Pożegnałam się z chłopakiem, po czym on odjechał, a ja weszłam do mieszkania.
***
PS. Ostatnio dołączyłam do grona instagramerek(taak, wymyślam własne słowa XD... chyba, że takie już jest, sama nwm XD): http://instagram.com/goseemusicgirl/ ... raczej nie będę zamieszczać tam nic, dotyczącego tego bloga, ale, jeśli chcecie wiedzieć, co u mnie, to dajcie followa ;P... oczywiście ja do niczego nie zmuszam, nie? XD
Podjęłam się też funkcji admina na fanpage'u Nuniusia: Bias List - Part 69, więc wiecie... szukać na fb i dawać lajki, żeby Nuniuś i Gose były szczęśliwe XD... Zaglądajcie też na fp tego bloga, bo czasami mam nastrój, możliwość i ochotę robić zdjęciowe spamy, więc nie przegapcie swojej okazji! XD
~ Gose
0 komentarze